Tym razem zupełnie nie mieliśmy pomysłu na wyrwanie jakiejś młodej dziewczyny. Po zaliczeniu kilku poprzednich lasek poszła fama wśród kilku krakowskich szkół i wszystkie dziewczyny zaczęły uciekać na nasz widok. Musieliśmy zmienić rewir łowczy. Zatrzymaliśmy się w fast foodzie w celu podładowania naszych organizmów jakimś kawałkiem grillowanego mięcha. W czasie żarcia wpadła nam w oko jedna cycata laseczka, która właśnie pałaszowała frytki i popijała kolą. Zaprosiliśmy ją do naszego stolika. Dziewczyna miała na imię Kasia i jak się okazało, była na wagarach. Jako starsi i odpowiedzialni ludzie, nie mogliśmy pozwolić dziewczynie, aby marnowała swój młodzieńczy potencjał na wagarach i postanowiliśmy połączyć przyjemne z pożytecznym. Zabraliśmy Kasię w plener, aby zgodnie z modną ostatnio formułą zorganizować jej tzw. "zieloną szkołę" czyli zajęcia dydaktyczne w plenerze...